sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 2

- To nowy uczeń Alex Seville, będzie uczęszczał z wami do klasy. - oznajmił radośnie - Mam nadzieję, że ciepło go przyjmiecie.
    Znieruchomiałam. Dlaczego on musiał dołączyć akurat do naszej klasy? Nie chcę tu nikogo nowego. Jest tu wystarczająco dużo ludzi, za którymi nie przepadam. Wlepiłam w niego wzrok. O dziwo, on zrobił to samo - patrzył na mnie i uśmiechał się. Dlaczego na mnie? W klasie są 22 inne osoby, a on musiał patrzeć akurat na mnie...
 - Cassie, zobacz, twój Romeo - szepnęła do mnie Jen z szyderczym uśmiechem.
 - Ma na imię Alex. - powiedziałam oburzona i spojrzałam na okno. Była dość ładna pogoda. Słońce przebijało się przez zasunięte żaluzje i padało na moją ławkę tuż obok mojej ręki.
 - Usiądź. - powiedział pan Evans. Zmierzał w moja stronę. O, nie, nie. NIE! Nie zgadzam się. Błagam, tylko nie tu... Przeszedł koło mnie ciągle się szczerząc. Odsunął krzesło i usiadł za mną.
 - Cześć Cassie - odwróciłam się na dźwięk tych słów. Chętnie starłabym mu ten głupawy uśmieszek z twarzy. - Wygląda na to, że spędzimy ze sobą najbliższy rok.
 - Witaj Alex. - odwróciłam się z powrotem w stronę Evansa. Poczułam czyjąś rękę na plecach. Odwróciłam się gwałtownie i powiedziałam lekko podniesionym głosem - Czego chcesz?
 - Pogadać. 
 - Jest lekcja. Możemy porozmawiać na przerwie. - Tak na prawdę nie obchodzi mnie to. Nigdy nie słucham. Tym bardziej na rozpoczęciu roku i lekcjach wychowawczych. Nie obchodzi mnie to. To tylko głupie gadanie. I tak mają nas wszystkich w nosie.
 - Oh, przestań. Oboje wiemy, że tak na prawdę Cię to nie obchodzi i chętnie byś stąd wyszła.
 - A co ty możesz wiedzieć? Teraz proszę, przestań gadać, słucham. - Ponownie się od niego odwróciłam. Nie mam ochoty na rozmowę, tym bardziej z nim. Nawet go nie znam. On widocznie chce to zmienić, ale mi wystarczą Ron i Jen. W zupełności.
    Do końca lekcji siedziałam odwrócona do tablicy. Nie słuchałam, ale to nie żadna nowość.  Alex kilkakrotnie próbował nawiązać ze mną jakąś rozmowę, ale siedziałam twardo i nie odwracałam się do niego. I wtedy zadzwonił długo oczekiwany przeze mnie dzwonek. Na następnej lekcji mieliśmy apel. Wstałam i skierowałam się w stronę drzwi, gdy nagle coś mnie zatrzymało... To Alex. Złapał mnie za ramię. 
 - Więc jak, pogadamy? Obiecałaś. - powiedział zadowolony z siebie.
 - Nic Ci nie obiecywałam. Powiedziałam, że może pogadamy. Niestety, muszę porozmawiać z przyjaciółką o czymś ważnym. Może później. - odpowiedziałam lekko zirytowana. Zaczyna mnie denerwować, ale mimo wszystko coś ciągnie mnie do niego i z trudem mu odmawiam.
 - Nie. Nie później, teraz. Masz zamiar unikać mnie do końca roku? To było by niemiłe...
 - Robię to z większością klasy i nie sprawia mi to większego problemu, oni tez nie narzekają. Powinieneś wziąć z nich przykład. - To się staje uciążliwe. Czemu uwziął się akurat na mnie? Dlaczego nie uczepił się kogoś innego? 
 - Kiedy ja nie chcę brać z nich przykładu. Chciałbym wynagrodzić Ci ten poranny wypadek. - uśmiecha się.
 - Nie dasz mi spokoju, prawda? - mówię zrezygnowana.
 - Zgadłaś. 
 - Więc? Jak chcesz mi to wynagrodzić? 
 - Masz czas dziś po szkole?
 - Właściwie to jestem umówiona z Jen i Ronem. Idziemy do kawiarni... Jeśli musisz, to możesz do nas dołączyć. - mówię bez entuzjazmu.
 - Świetnie! Nie znam tu jeszcze nikogo, miło będzie spędzić z wami czas. - do sali weszła Jen.
 - Cassie, tu jesteś! - podchodzi do mnie - O, przepraszam, rozmawialiście...
 - Nie, już skończyliśmy. Alex idzie z nami do kawiarni po szkole - Spojrzałam na nią a ona się uśmiechnęła.
 - Będzie nam miło. Jestem Jen. A ty chodź, miałyśmy pogadać. - złapała mnie za rękę i wyprowadziła z sali. Zaciągnęła mnie do łazienki i dopiero wtedy puściła moją rękę. - Widzę, że masz adoratora! Co takiego zrobił, że zaprosiłaś go do kawiarni?
 - Denerwował mnie i powiedział, że nie da mi spokoju dopóki nie wynagrodzi mi tej porannej stłuczki...
 - A ty, o dziwo, zgodziłaś się. Cassie, nie poznaje Cię. Nigdy byś się na to nie zgodziła, nawet gdyby ktoś groził Ci śmiercią. Czy on Ci się podoba? - uśmiechnęła się.
 - Nie! Skąd Ci to przyszło do głowy?
 - Nie kłam, przecież widzę jak na niego patrzysz. 
 - Może i jest przystojny, ale nie nie szaleję za nim.
 - Ja i tak znam prawdę - zadzwonił dzwonek. Wyszłyśmy z łazienki i udałyśmy
 się na apel. Dyrektor jak zwykle nawijał o głupotach. 
 - Cześć Cassie - ktoś szepnął mi do ucha. Odwróciłam się gwałtownie. To Alex.
 - Czego znowu chcesz?
 - Ciebie - szepnął uwodzicielsko. Spojrzałam na niego krzywo - No przecież żartuję - zaśmiał się. - Chcę tylko pogadać.
 - Porozmawiaj z kimś innym.
 - Ale ja chcę z Tobą. Dlaczego nie rozmawiasz z nikim oprócz Jen i Rona?
 - Widzę, że już go poznałeś.
 - Owszem. I nie chciał mi nic o Tobie powiedzieć. Kazał spytać u źródła. Więc pytam.
 - A co chcesz wiedzieć?
 - Czemu nie rozmawiasz z innymi?
 - Bo nie lubię.
 - To nie wyjaśnienie.
 - Przykro mi, musi Cię ono zadowolić.
 - Chyba rzeczywiście więcej się nie dowiem. Więc... Masz jakieś hobby?
 - Miałam.
 - Jakie?
 - Tańczyłam.
 - Zatańczysz kiedyś dla mnie? - zaśmiał się.
 - To raczej niemożliwe.
 - Dlaczego? 
 - Miałam wypadek i musiałam z tym skończyć. A jak jest z tobą? Masz jakieś hobby?
 - Owszem. Maluję. Pozwolisz mi się kiedyś namalować?
 - Zobaczy się.
 - I tak Cię namaluje. - posłał mi buziaka.
 - Daruj sobie. 
 - O, znowu ty. - przede mną stanęła Jen. - Jutro, po szkole, zakupy. Alex, idziesz z nami?
 - Z mila chęcią. Poznam miasto.
 - Tak wiec jutro po szkole. - spojrzałam na Jen z wyrzutem. Ona uśmiechnęła się i odeszła.
 - Hm, kolejny dzień z Tobą. Nie mogę się doczekać. - pstryknął mi w nos.
    Zadzwonił dzwonek obwieszczający koniec lekcji. Chyba jeszcze nigdy tak nie cieszyłam się, że go słyszę. Wyszłam pospiesznie z sali, zeszłam na dol i wyszłam ze szkoły. Usiadłam na ławce, obok której zostałam rano potrącona. Zapewne Jen go znajdzie i przyprowadzi go tu. Mój wysiłek na nic. Tak bardzo starałam się go zgubić. Po kilku minutach przyszli.
 - Szukaliśmy Alexa. - oznajmił Ron - Zgubił Cię w tłumie a nie wiedział, gdzie mamy się spotkać. - spojrzałam na niego krzywo. Przecież właśnie o to mi chodziło! - Chodźmy. - Ron wziął moja rękę i podniósł ją. - Alex, złap ją, jeszcze nam się zgubi.
  - Z przyjemnością. - zaśmiał się i złapał moją rękę, po czym szepnął mi do ucha - Zgubiłaś mnie specjalnie, prawda? - Pokiwałam głową. Chyba się domyślił, a to dziwne. Z resztą, nie było czego ukrywać.
    Nie byłam zachwycona tym, ze idę z Alexem pod rękę. Wyglądaliśmy jak para. Ron tego pożałuje. Czemu miałabym uciekać od pójścia do kawiarni. Po kilku minutach doszliśmy. Zajęliśmy masz ulubiony stolik w kącie. Zamówiłam sobie to co zwykle - kawałek sernika i cappuchino. Alex poprosił o to samo, co było trochę dziwne. Jen i Ron zamówili pucharek lodów i po kawie. Zawsze to zamawiają. Mało co się udzielałam w ich rozmowie. Jen wypytywała Alexa o wszystko. Dowiedzieliśmy się, ze przyjechał tu zaledwie kilka dni temu z mama. Dostała tu pracę i musieli się przeprowadzić, ale on tego nie żałuje. Mówili o czymś jeszcze, ale przestałam ich słuchać. Znów rozmyślałam. Po dwóch godzinach wyszliśmy z kawiarni. Alex uparł się, że za mnie zapłaci. Nie bardzo mi się to podobało, ale on cały czas mówił, ze to za rano. Pożegnaliśmy się i rozeszliśmy do domów. "Mój Romeo" koniecznie chciał mnie odprowadzić. Musiałam się zgodzić. Po drodze zadawał mi jakieś pytania, na które odpowiadałam najwyżej tak lub nie. Po kilku minutach doszliśmy do mojego domu.
 - To tutaj mieszkasz? - spytał opierając się o plot.
 - Owszem.
 - Mieszkam przy tamtej ulicy - wskazał na drogę biegnącą prostopadle do mojej. Kolejna rzecz, która nie bardzo mi odpowiada.
 - Musze już iść. - powiedziałam otwierając bramkę.
 - Do zobaczenia. - odszedł tyłem machając mi. Po kilku krokach odwrócił się i przyspieszył. Weszłam do domu, po czym wbiegłam po schodach i wparowałam do swojego pokoju. "Na reszcie koniec tego żenującego dnia." pomyślałam.

6 komentarzy:

  1. Fajne!
    Czekam na następny rozdział!
    Weny!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne *-*
    Bardzo fajny styl pisania masz ,czekam na następny rozdział
    + zapraszam do siebie
    http://dauntless-leeny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Super!!! W fajny sposób piszesz i jeszcze ten wystrój bloga. Życzę ci weny i zapraszam do siebie http://czy-istnieja-potwory.blogspot.com/
    Ps. Usuń blokadę dodawania komentarzy

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne! Dziwny ten Alex... ten Ron też taki mały kumaty! :D Jen... lubię ją! xD Ale fajna ta Cassie! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny rozdział GENIALNY.
    Już kocham tego Alexa♥
    Nie będę się rozpisywać....biorę się za kolejny wpis:D
    ~Mer

    OdpowiedzUsuń