sobota, 19 kwietnia 2014

Rozdział 9

    Alex znieruchomiał, wyraźnie zaskoczony tym, co zrobiłam. Chyba ze nie spodziewał się takiego obrotu sprawy.
 - Czyli... - wybąkał.
 - Tak. Moja odpowiedz na twoje wczorajsze pytanie brzmi: tak.
 - Naprawdę? Nie żartuj sobie ze mnie, proszę. - powiedział błagalnie.
 - Nie żartuje, jestem całkiem poważna. - rzucił się na mnie i zaczął mocno ściskać. - Dusisz. Mnie. - powiedziałam akcentując każde słowo.
 - Przepraszam. - rozluźnił uścisk, a ja go również objęłam. - Nawet nie wiesz, jak się ciesze. Nie masz pojęcia.
 - Tez się ciesze. Ale muszę już wracać. Tata nie był zadowolony z tego, że wychodzę.
 - Nigdzie Cie stad nie puszcze. Przynajmniej nie na razie.
 - Alex przestań.
 - Daj mi się przez chwile Tobą nacieszyć, dobrze? Błagam. - kiwnęłam głowa, on położył głowę na moim ramieniu. Na prawdę aż tak mu na tym zależało? - Twój tata wrócił?
  -Tak.
 - Cieszysz się?
 - Chyba tak... Chodźmy już.
 - Za chwile.
 - Mogłabym Cie o coś prosić?
 - O co tylko chcesz.
 - Nie mów nikomu. O tym. O nas. Przynajmniej na razie.
 - Dlaczego?
 - Uprzedzając twoje pytanie, bo zapewne miałeś zamiar takie zadać - przerywałam mu - nie wstydzę się Ciebie ani tego, że jesteśmy ze sobą. Po prostu jestem ciekawa, ile czasu zajmie Jen domyślenie się, że jesteśmy razem.
 - Dobrze. Jeśli tego chcesz, niech tak będzie.
 - A teraz chodźmy już, ojciec będzie wściekły. - spróbowałam wstać, ale nie potrafiłam wyrwać się z jego uścisku.
 - Musimy? - przytulił mnie mocniej.
 - Tak. Musze iść. I to jak najszybciej. - puścił mnie, wstaliśmy i złapał mnie za rękę, po czym przyciągnął do siebie i delikatnie pocałował. - Naprawdę muszę iść! - złajałam go.
 - Niech Ci będzie. - ruszyliśmy w stronę domu. Alex odprowadził mnie pod sama bramkę, a potem ruszył, wyraźnie szczęśliwy, do siebie. Weszłam do środka. Rodzice siedzieli na kanapie. Nie było wątpliwości, ze na mnie czekali.
 - Cos ty tam tyle robiła? Martwiliśmy się o Ciebie. - powiedział ojciec. Jest jeszcze większym panikarzem od mojej mamy... Dobrali się, nie ma co.
 - Przecież to była chwila.
 - Nie było Cie aż 30! - krzyknął ojciec. Od kiedy ma na moim punkcie taka obsesje?
 - Skarbie, uspokój się. - powiedziała mama kładąc tacie rękę na ramieniu. Chyba to jednak tata jest większym histerykiem, niż ona.
 - Idę do pokoju, dobranoc. - wspięłam się na gore i zamknęłam w pokoju. Dobrego humoru nie potrafił mi nawet zniszczyć nadopiekuńczy ojciec. Cieszyłam się z tego, że odpowiedziałam Alexowi na to pytanie i ze odpowiedz brzmiała "tak". Jedynie bałam się, ze mnie zostawi. I wcale by mnie to nie zdziwiło.
    Usiadłam na łóżku, gdy z mojej kieszeni wydobył się dźwięk wiadomości. Wyciągnęłam telefon z kieszeni. SMS od Alexa.
    "Spisz?"
    "Nie." Wystukałam i wysłałam.
    Odpowiedz przyszła chwile później: "Wiec idź. Musisz się wyspać."
    "Nie mam ochoty. Nie mów mi, co mam robić." - wysłałam.
    "Ja idę, więc dobranoc, śpij spokojnie."
    "Pa."
    Koniec rozmowy. Kolejny SMS już nie przyszedł. Wolałabym pisać z nim o czymś bardziej kreatywnym, a on tylko kazał mi się położyć. Palant. Ale kochany, trzeba mu to przyznać.
    Długo nie mogłam zasnąć, a gdy wreszcie zasypiałam, obudził mnie telefon.
 - Tak? - wymamrotałam.
 - Cześć. Spisz? - głos w aparacie należał do Alexa.
 - Juz nie.
 - To dobrze.
 - Myślałam, ze miałam iść spać...
 - A ja myślałem, ze skoro mam Ci nie rozkazywać, to nie pójdziesz spać.
 - Jesteś idiotą.
 - Po prostu chciałem usłyszeć twój głos. To tyle.
 - I dlatego mnie obudziłeś?
 - Myślałem, że nie będziesz spać. Nie obudziłbym Cie specjalne, chyba żeby się paliło.
 - Dobranoc. - Rozłączyłam się i opadłam z powrotem na poduszkę. Rany... On jest strasznie irytujący.
    Rano obudził mnie dźwięk budzika. Jak dobrze - miałam przerażający koszmar. I przeżywałam deja vu. Wiedziałam, że sytuacja ze snu jest mi skądś znana. Od dawna nie miałam żadnych koszmarów, aż do teraz. A ten był bardzo realistyczny, co było w zasadzie jeszcze gorsze. Ten jeden raz ucieszyłam się, że zadzwonił budzik i mnie obudził. Zaczęłam się zbierać do szkoły, po kilkunastu minutach byłam już gotowa i zeszłam do kuchni. Przy stole, za gazeta, siedział już mój tata, jedząc jajecznice. Nasypałam do miski płatki, zalałam mlekiem i usiadłam z nimi obok taty.
 - Wyczytałeś coś ciekawego? - zagadnęłam.
 - Nie. - odparł składając gazeta, po czym położył ja przed sobą. - Podwieźć Cię do szkoły?
 - Nie, dzięki. - zaczęłam jeść. - Idę z kolegą.
 - Kolegą? - spojrzał na mnie zdziwiony.
 - Tak. Kolegą. Mieszka kilka domów dalej, chodzimy razem do klasy, więc czemu nie mielibyśmy razem iść?
 - To tylko kolega?
 - Tak. Tylko kolega. Przestań się wszędzie doszukiwać czegoś więcej. - wróciłam do jedzenia.
 - Zrobiłaś się strasznie drażliwa.
 - Mhm. - zgodziłam się. Skończyłam jeść w ciszy i odłożyłam naczynia do zlewu.  - Idę, do zobaczenia. - poszłam założyć buty, narzuciłam kurtkę i wzięłam torbę, po czym wyszłam.
    Alex jak zwykle stał oparty o bramkę i na mnie czekał. Nie przywitawszy się z nim ruszyłam w stronę szkoły.
 - Hej, Cas. - powiedział. - Cassie? Coś nie tak? - przyśpieszyłam, po czym stanęłam i odwróciłam się, a mój chłopak na mnie wpadł. Przywitałam go buziakiem.
 - Cześć. - uśmiechnęłam się i złapałam go za rękę.
 - Wow. - zaśmiał się i ruszyliśmy w stronę szkoły. - To mi się podoba.
 - Nie przyzwyczajaj się. TO, było wyjątkiem.
 - Jeśli będę chciał, sam skradnę twój pocałunek, czy tego będziesz chciała, czy nie. - puścił do mnie oko.
 - Nie zdołasz tego zrobić.
 - Chcesz się przekonać?
 - Nie, bo i tak wiem, ze mam racje. - powiedziałam.
     Po ostatniej lekcji wybraliśmy się do parku. Jen miała nam coś do powiedzenia.
 - Kochani moi! - zaczęła, gdy razem z Ronem i Alexem usadowiliśmy się na ławce w parku - Otóż moi rodzice wyjeżdżają w piątek na weekend i wracają dopiero w poniedziałek wieczorem. W związku z tym, wpadł mi do głowy pewien pomysł. Co powiecie na małą imprezkę? - wyszczerzyła zęby w uśmiechu - Oczywiście, zostaniecie na noc.
 - Jestem za. - oświadczyli Ron i Alex równocześnie.
 - Cassie? - przyjaciółka spojrzała na mnie wyczekująco.
 - Zgoda. - burknęłam.
 - Świetnie. Załatwcie jakieś piwa, chłopcy. My z Cassie zajmiemy się jedzeniem i jakimiś filmami. Zgoda?
 - Tak! - krzyknęli i zasalutowali, po czym wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.


  - Jak mogłaś mi nie powiedzieć? - Jen potrząsnęła mną.
 - Chciałam, żebyś sama się domyśliła.
 - Cassie, jesteś kretynką. I świnią do tego. Jak mogłaś nie powiedzieć mi o czymś takim? - uśmiechnęłam się na widok jej zdenerwowania, a ona odwzajemnił uśmiech. - Ciesze się twoim szczęściem, ale jeśli raz wywiniesz mi taki numer, to pożałujesz.
 - Niech tak będzie. - zachichotałam - Nie jesteś za bardzo spostrzegawcza.
 - Jak to? - zdziwiła się.
 - Ron zauważył wcześniej...
 - I nic mi nie powiedział?
 - Poprosiliśmy go o to, więc nie powiedział. - Jen prychnęła.
 - Widzę, że będę musiała z nim poważnie porozmawiać. A i przekaż twojemu ukochanemu, że z nim też mam do porozmawiania.
 - Współczuję im.
 - Chodźmy już. - wzięła mnie za rękę i pociągnęła do sali. Usiadłam obok Alexa.
 - Wie? - wyszeptał. Pokiwałam głowa. - Była bardzo zła?
 - Nie.
 - Tyle dobrze.
 - Przynajmniej na mnie. Powiedziała ze musi porozmawiać z Tobą i Ronem. - uśmiechnęłam się.
 - Chyba zacznę przygotowywać się psychicznie do rozmowy z nią. - powiedział i puścił mi oczko.
    Alex jak zwykle odprowadził mnie pod dom i przytulił na pożegnanie. Jak dobrze, że w tych godzinach tata jest jeszcze w pracy. Gdyby nie to, zapewne siedziałby w oknie i patrzył, czy nie robię nic podejrzanego wracając ze szkoły.
 - Zegnaj, ma Julio. - powiedział na pożegnanie i pomachał mi.
 - Cześć. - weszłam do domu. - Mamo, Jen zaprosiła mnie na sobotę na noc. Mogę?
 - Ależ oczywiście. Potrzebujesz czegoś?
 - Tak. Może jutro poszłybyśmy za zakupy?
 - Dobry pomysł.


_______________________________________

Trochę się chyba spóźniłam xD
Nie chciało mi się poprawiać, dlatego tak długo ;c
Tak więc...
Jeśli wychwyciliście jakiś błąd, to piszcie.
Jeśli wam się podoba, to zostawcie komentarz i zaobserwujcie (chyba już działa obserwowanie)
No to do następnego <3

A i wesołych świąt kochani ;3

9 komentarzy:

  1. Rozdział mi się podobał :) Znowu pierwsza! Tradycja wraca :D http://75hunger.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mamy postępy! Zaobserwowałam twojego bloga. Teraz tylko muszę mieć wene, żeby zacząć czytać... xD

      Usuń
    2. Widzę nasza ,,współpraca'' przynosi efekty.

      Usuń
  2. Bardzo fajny blog :)
    http://autografy-patrycji.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie... Moje internety zachowują się jak zbuntowana nastolatka! Zaglądam tu codziennie, ale one stwierdziły, że mają focha i dopiero teraz zgodziły się pokazać mi Twój nowy rozdział! Muszę odbyć z nimi poważną rozmowę wychowawczą! ;P
    Rozdział super! Alex jest taki słodki <3
    Tylko kilka prawie nic nie znaczących błędów...
    Primo: "Nie było cię 30" - minut, godzin? Znaczy się nie jestem głupia i wiem o co chodziło, ale w opowiadaniach, książkach i blogach nie pisze się takich liczb (określenia czasu, wieku, liczby zgonów) e... Liczbami. Tylko słownie. Poza tym nie znam nikogo, kto mówi - "nie było cię trzydzieści minut.". Raczej - "Nie było cię pół godziny". Tak brzmi lepiej, ale jeżeli chcesz podawać czas w minutach, to przynajmniej pisz słownie :)
    Sekundo: Interpunkcja! Ale nie chce mi się podawać przykładów... ;P

    Ale nagadałam... Przebacz! Ale rozdział super! I to jak zaprzeczała tacie (można tak powiedzieć?), że Alex to jej chłopak - "To tylko kolega" <3 To cudne ^^ Dziwna jestem... No bo, co tu cudnego? Ale mnie to śmieszy i wg. mnie jest cudniaste! :3

    Pozdrawiam,
    Spite

    P.s.: A po co ja się właściwie podpisuję...? Głuptasek ze mnie wielki :) ;P :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do pierwszego, to początkowo ten dialog wyglądał inaczej i musiałam to przeoczyć xD

      Usuń
  4. Eee. To tak:

    "Chyba ze nie spodziewał się takiego obrotu sprawy." - że
    " - Czyli... - wybąkał." - dialogów nie zapisujemy dywizami, tylko myślnikami albo półpauzami. Dywizy są zwykłym błędem.
    "Naprawdę? Nie żartuj sobie ze mnie, proszę. - powiedział błagalnie." - zły zapis dialogu. 99% dialogów w tym rozdziale jest zapisanych źle, a ten jeden szczęśliwy procent wygląda na zwykły przypadek. Polecałabym poczytać, jak się poprawnie zapisuje dialogi - Internet masz, nic nie stoi na przeszkodzie.
    "Nawet nie wiesz, jak się ciesze." - cieszę.
    "- Tez się ciesze." - cieszę.
    "- Nigdzie Cie stad nie puszcze." - cię, stąd, puszczę. To opowiadanie, a nie list, więc "cię", "ty", "tobie", itd. zapisujemy małą literą. Zapisywanie ich wielką literą to zwykły błąd.
    " - Alex przestań." - brakuje przecinka.
    "- Daj mi się przez chwile Tobą nacieszyć, dobrze? Błagam. - kiwnęłam głowa, on położył głowę na moim ramieniu. Na prawdę aż tak mu na tym zależało?" - tobą, głową (powtórzenie: głowa - głowę), NAPRAWDĘ.
    "- Za chwile." - chwilę.
    "- Mogłabym Cie o coś prosić?" - cię.
    " - Tak. Musze iść." - muszę.
    "- Cos ty tam tyle robiła?" - coś.
    "- Nie było Cie aż 30!" - cię, TRZYDZIEŚCI... minut, godzin, dni, miesięcy, lat, stuleci, whatever. Widzę, że ktoś wyżej ci to wskazał, ale nie poprawiłaś. Dlaczego?
    "Od kiedy ma na moim punkcie taka obsesje?" - taką, obsesję.
    "(...) powiedziała mama kładąc tacie rękę na ramieniu." - przecinek po "mama".
    "Cieszyłam się z tego, że odpowiedziałam Alexowi na to pytanie i ze odpowiedz brzmiała "tak". Jedynie bałam się, ze mnie zostawi." - że, że.
    "Odpowiedz przyszła chwile później: "Wiec idź." - chwilę, więc. ZŁY CUDZYSŁÓW.
    "- Juz nie." - już.
    " - Myślałam, ze miałam iść spać..." - że.
    "- A ja myślałem, ze skoro mam Ci nie rozkazywać, to nie pójdziesz spać." - że, ci.
    "Nie obudziłbym Cie specjalne, chyba żeby się paliło." - cię, specjalnie, że by.
    "Przy stole, za gazeta, siedział już mój tata, jedząc jajecznice." - gazetą.
    " - Nie. - odparł składając gazeta, po czym położył ja przed sobą." - gazetę, ją. Przecinek po "odparł".
    "Nie przywitawszy się z nim ruszyłam w stronę szkoły." - przecinek po "nim".
    " TO, było wyjątkiem." - bez przecinka...
    " Nie, bo i tak wiem, ze mam racje. " - że, rację.
    "W związku z tym, wpadł mi do głowy pewien pomysł. " - bez przecinka...
    " Ciesze się twoim szczęściem, ale jeśli raz wywiniesz mi taki numer, to pożałujesz." - cieszę. Jeśli JESZCZE raz, a nie jeśli raz.

    Chyba tyle.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawie tylko te większe błędy i nie będę się babrać w tych drobiazgach.
      Nie poprawiłam wcześniej, ponieważ byłam odcięta od internetu i nie bardzo miałam jak.
      Dziękuję za poprawienie mnie i postaram się nie popełniać błędów ;3

      Usuń