wtorek, 8 kwietnia 2014

Rozdział 8

    Stałam jak wryta. Nie potrafiłam się odezwać nawet słowem. Znałam już odpowiedz na dręczące mnie pytanie. Po chwili Alex zaśmiał się.
 - Wygłupiłem się tylko. Weź go chociaż. - położył misia z powrotem na ławce, wziął z niej plecak i założył go na plecy.
 - Po prostu się tego nie spodziewałam...  
 - Wiem, ze i tak byś się nie zgodziła. Ale chciałem spróbować. W końcu do odważnych świat należny. - uśmiechnął się smutno - Do zobaczenia. - odwrócił się na pięcie i odszedł.
    Usiadłam na ławce obok pluszaka. Wszystko jasne. Jen miała racje. Podobam mu się. Miała tez racje co do mnie - on podoba się mi. Wstałam, podniosłam misia z ławki i ruszyłam w stronę domu.
 - Wróciłam. - powiedziałam gdy weszłam do domu, po czym poszłam na gore do pokoju. Mis wylądował na łózko, a ja obok niego. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wystukałam wiadomość do Alexa i ja wysłałam. "Nie powiedziałam nie." Usiadłam, odłożyłam telefon na szafkę nocna i wzięłam z niej książkę. Oparłam się o ścianę i zaczęłam czytać.
    Gdy skończyłam, na dworze było już ciemno. Zeszłam na dol, żeby coś zjeść. Wzięłam z lodówki jogurt, zjadłam go i poszłam do łazienki wziąć prysznic, po czym poszłam do pokoju żeby się położyć. Nastawiłam budzik, położyłam się, a po chwili już śniłam.

   Gdy wychodziłam do szkoły, tata jeszcze spal, wiec nie mogłam się z nim zobaczyć. Szkoda.
Przed szkołą czekali na mnie Jen i Ron.
 - Idiotka. - powiedziała przyjaciółka, gdy chciałam się z nią przywitać.
 - O co Ci chodzi? - odwróciła się na piecie i poszła do szkoły, zostawiając nas z Ronem samych. - O co jej chodzi?
 - Nie wiem. Jest zła. Za nic nie chce mi powiedzieć dlaczego. Chodź, bo się spóźnimy. - wszedł do szkoły, a ja za nim. Ciekawe o co jej chodzi. Nie rozmawiałyśmy ze sobą od naszej sobotniej sprzeczki. Może wciąż jest o to zła? Wpadłam na kogoś. To John. Wyglądał dużo gorzej niż Alex.  - Spad... - urwał w połowie słowa, bo zobaczył kto przed nim stoi - O. Przepraszam. Zagapiłem się, to moja wina...
 - W porządku. - weszłam do klasy, usiadłam i położyłam głowę na ławkę. Dobrze, ze nie ma tu Alexa. A może lepiej, gdyby tu był? Na pewno pomógłby mi pogodzić się z Jen.
    Przez cały dzień olewałam lekcje - jedyne, co robiłam, było przenoszenie się z sali do sali, wyciąganie zeszytu a po dzwonku chowanie go do torby oraz leżenie na ławce aż do dzwonka. Na przerwie przed ostatnia lekcja Jen zaciągnęła mnie do łazienki.
 - Cos Ci jest? Jesteś chora? - zapytała z troska w glosie.
 - O niczym takim nie wiem.
 - To dobrze. A teraz przejdźmy do sedna sprawy. Mis Ci się podoba? - uśmiechnęła się.
 - Skąd o nim wiesz?! - podniosłam ton.
 - Alex pytał mnie, co lubisz. Stąd wiem. O wszystko mnie pyta. W końcu to ja znam Cie najlepiej.
 - I powiedziałaś mu, że lubię misie?
 - Powiedziałam mu, że każdej dziewczynie spodobałby się duży mis.
 - No świetnie. Może i ty dużo o mnie wiesz, ale wygląda na to, ze ja o Tobie nic. Dlaczego mi nic o tym nie powiedziałaś?
 - Niby co? Prosił, żebym nikomu nie mówiła. Nie wie nawet Ron. No, w każdym razie nie wszystko. Mówienie tego Tobie byłoby głupotą...
 - Spytał mnie, czy chciałabym z nim być. Zatkało mnie, gdy to zrobił, a ty mówisz, ze byłoby to głupota?- Co? Spytał Cie o chodzenie?
 - Można tak powiedzieć.
 - Mówisz, ze jesteś w szoku, ale ja poniekąd Ci to mówiłam.  Próbowałam Ci wbić do głowy, ze mu się podobasz, ale ty uparcie temu zaprzeczałaś. Teraz musisz sobie z tym radzić.
 - Dziękuję za pomoc. - wyszłam z łazienki.
    Do domu wracałam sama. Mogłam szczerze przyznać, że dokuczała mi samotność. Przywykłam już do rozmawiania z kimś, a właściwie to z Alexem, w drodze do i ze szkoły. Głupio było mi tak iść samotnie, nie mając do kogo się odezwać, nie mogąc zaśmiać się z głupoty, którą zrobił. Wkrótce doszłam do domu, gdzie powitał mnie uradowany ojciec. Widać, ze bardzo się ucieszył na mój widok, bo wziął mnie w ramiona i zaczął kręcić się ze mną wokół własnej osi. Po kilku sekundach odstawił mnie z powrotem na ziemie i powiedział:
- Aleś ty wyrosła! Niech no Ci się przyjrzę. - zaczął lustrować mnie wzrokiem, od stop do głowy i z powrotem. - Chyba nie przybyło Ci żadnych nowych ran - uśmiechnął się szeroko.
 - Tato, nie widzieliśmy się tylko trzy miesiące... - burknęłam. Mam nadzieje, ze mama nie wspominała mu o tym, co stało się kiedy poszłam na gokarty. Wściekł by się, ze jego malej księżniczce znowu stała się krzywda.
 - To przecież kupa czasu! - krzyknął.
 - Może wejdziemy do środka, co ty na to?
 - Oh tak, masz racje, wejdźmy. - wszedł, a zaraz za nim ja. Ściągnęłam buty, rzuciłam torbę na sofę i usiadłam na niej. Na przeciwko mnie, w fotelu, usiadł tata.
 - Cassie, chcesz coś do picia? - zawołała mama z kuchni.
 - Nie, dzięki. Juz się uspokoiłeś? - zwróciłam się do ojca. - Cały czas bylem spokojny - uśmiechnął się - No to opowiadaj Cassie, masz tam jakiegoś chłopaka?
 - Nie - odpowiedziałam machinalnie. Nigdy nie miałam chłopaka. Nigdy nawet nie myślałam, by go mieć.
 - Ah, szkoda... Kiedy wreszcie poznamy zięcia?
 - Nigdy. Tato, nie pytaj o takie rzeczy proszę.
 - Jak tam chcesz. Ale może byś się trochę rozpromieniła, gdybyś kogoś miała. Naprawdę nikt Ci się nie podoba?
 - Naprawdę. - skłamałam. Mój ojciec jest ostatnia osoba, której zwierzałabym się z takich rzeczy. Nie rozumiem, po co w ogóle o to zapytał.
 - Byłaś u Sophie? - zapytał, a ja wstałam i wzięłam torbę z sofy.
 - Na tym kończy się nasza rozmowa. Mamo, nie gotuj dla mnie obiadu. Nie jestem głodna. - poszłam na gore. To był cios poniżej pasa. On wie, ze to dla mnie drażliwy temat. A mimo to go poruszył. Weszłam do pokoju, zamknęłam drzwi na klucz, rzuciłam się na łózko i zaczęłam płakać. Cholera. Juz tak długo nie płakałam. Nauczyłam się nad tym panować. Ale znów płakałam jak male dziecko, któremu zepsuła się zabawka. Chyba lepiej by było, jakby znów gdzieś wyjechał. Przypomniał mi o najgorszych chwilach mojego życia. Leżałam szlochając w poduszkę jakiś czas, a potem pogrążyłam się w głębokim śnie.
    Obudził mnie jakiś hałas. Ktoś pukał do mnie, coraz to głośniej, krzycząc moje imię. Powoli wstałam i podeszłam do lustra. Cala moja twarz pokrywały czarne plamy po tuszu. Zadrwiłam z siebie, z tego jak wyglądam. Wytarłam twarz chusteczka i podeszłam do drzwi, żeby je otworzyć. Stal za nimi mój ojciec, widocznie zmartwiony.
 - Cos ty tu robiła? - wrzasnął.
 - Spalam. Nie musisz się tak drzeć.- Myślałem, ze coś Ci się stało. Mogłabyś mnie tak nie straszyć?
 - Spalam, wiec jak miałam Ci odpowiedzieć?
 - Proszę. - wręczył mi pudelku. - Mam nadzieje, ze Ci się spodoba. A i przepraszam za wcześniej. - zszedł na dol, a ja z powrotem weszłam do pokoju.
    Pudełko było wielkości mojej torby. Położyłam je na łózko i roztargałam papier, w które było owinięte. Papier przykrywał karton, a w nim słodycze, które przykrywały pudełko z nowa MP4. Ucieszyłam się na ten widok. Od dawna chciałam nowa MP4, moja była już stara, zniszczona, a najgorszym było to, ze miała zbyt mało pamięci, by pomieścić wszystkie piosenki, które chciałam na niej mieć. Wyciągnęłam pospiesznie pudelku i rozpakowałam MP4. Przyglądałam się jej z uśmiechem na twarzy. Ale nie miałam ochoty na zgrywanie na nią czegokolwiek. Położyłam się wpatrując w nowy nabytek. Kilka kawałków metalu i plastiku tak bardzo poprawiło mi humor. Ponownie wstałam, przebrałam się w bluzkę, w której zwykle śpię i położyłam na łózko. Sen nie przyjdzie, tego byłam pewna. Spojrzałam na zegarek - była już siódma, czyli spalam jakieś trzy godziny. Nic wiec dziwnego, ze nie miałam najmniejszej ochoty na pójście ponownie spać.
    Cos stuknęło w szybę. Poderwałam się na nogi, by zobaczyć, co się stało. Pod moim oknem, stal Alex, mierząc w moje okno, ale gdy mnie w nim zobaczył, odrzucił kamień w bok i wyjął telefon. Chwile później, zadzwonił telefon na szafce nocnej. Wzięłam go do reki. Na wyświetlaczu widniało Alex. Odebrałam.
 - Cześć. - powiedział zdyszany głos.
 - Co ty tu robisz? Jak mój tata Cie tu zobaczy, to nie będzie za bardzo zadowolony...
 - Mam to gdzieś. Cassie, mogłabyś wyjść?
 - Nie wiem. Zależy po co.
 - Zobaczysz.
 - Ostatnim razem, gdy to napisałeś, zostawiłeś mnie samą na placu zabaw z ogromnym misiem. To chyba nie wróży nic dobrego.
 - W takim razie, chce pogadać.
 - O czymś ważnym.
 - A dokładniej?
 - Nie chce rozmawiać przez telefon. Mogłabyś?
 - A co z tego będę miała?
 - Możliwość towarzyszenia mi jutro w drodze do szkoły. No chodź, nie bądź taka!
 - Jaka?
 - Oh, no wiesz!
 - Co wiem? - spytałam, ledwo powstrzymując się od śmiechu, co on ewidentnie zauważył, bo parsknął śmiechem.
 - Nie łap mnie za słówka. - powiedział, gdy wreszcie się uspokoił. - To jak, zejdziesz tu czy nie?
 - Nie wiem, zobaczy się. - rozłączyłam się. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej pierwsze spodnie z brzegu. Wciągnęłam je na siebie, a zaraz po nich resztę garderoby. Zeszłam powoli na dol, gdzie siedzieli moi rodzice.
 - A ty gdzie się wybierasz w środku nocy? - spytał tata.
 - Kochanie, daj jen spokój. Dopiero ósma, nic jej się nie stanie. Niech idzie.
 - Dzięki mamo. - włożyłam na nogi buty i wyszłam z domu. Podeszłam do Alexa, a ten złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą. Szliśmy tak w milczeniu, aż w końcu doszliśmy do końca ulicy i puścił mnie, po czym osiadł na stojącej obok nas ławce. Zaczynało już zmierzchać.
 - Siadaj. - powiedział dodając łagodnym tonem, a ja posłusznie osiadłam na ławce w bezpiecznej odległości od niego. Alex zawahał się przez chwile, ale potem pewnym ruchem objął mnie i przyciągnął do siebie.
  - Czujesz coś do mnie?
 - A skąd ten pomysł?
 - Pocałowałaś mnie.
 - Ano tak, pocałowałam. - uśmiechnęłam się - I nie żałuję.
 - Czyli... - zmieszał się.
 - Tak. Czuje coś do Ciebie i nie jest to nienawiść.
 - Wiec jest dla nas jakaś szansa? - westchnęłam, zbliżyłam się do niego i delikatnie musnęłam wargami jego wargi.


_____________________________________________

No to mamy ósmy rozdział.
Trochę późno, ale jestem leniem.
Nie bez powodu koleżanka mówi na mnie Leniwiec <3
Jeśli macie jakieś pytania, co do tego, co się ma tu wydarzyć, to pytajcie, ale tu, na asku, żeby nie spoilerować, czy coś.
Piszcie komentarze, bo to naprawdę motywuje.
Jeśli znajdziecie literówki, to tez piszcie xD
Chyba trochę czasy pomyliłam, ale nie zwracajcie na to uwagi.
No to do następnego rozdziału ^^

8 komentarzy:

  1. Super rozdział :D
    Alex jest taki słodki <3
    ten jej tata est trochę dziwny... O_o
    Ale cały rozdział jest naprawdę EXTRA! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh, jak na razie sie wszystko dobrze uklada ^^
      I dziekuje ;3

      Usuń
  2. O nie! Przez weekend mnie nie było i patrze nowy rozdział. NIe miałam pierwszego koma więc nie komentowałam ale... Nominowałam cię do Libster Awards więcej informacji tutaj http://75hunger.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylam wrecz w szoku, ze nie bylo od Ciebie komentarza. Juz sie balam, ze porzucilas Cassie i jej kolko rozancowe ;3 xD
      I bardzo dziękuję za nominację ;3

      Usuń
    2. Jak Asia mogłaby to porzucić? Ale nie martw się następne komy będą moje :D

      Usuń
    3. W takim razie leć już komentować, haha xD

      Usuń