niedziela, 25 maja 2014

Rozdział 13

Stałam przez chwile przyglądając się ze zdziwieniem rodzicom. W końcu dotarło do mnie co własnie powiedział mój tata. Przestałam już  czuć zmęczenie. Wyszłam z domu i rzuciłam się w stronę auta zaparkowanego na podjeździe. Za mną z domu wyszli moi rodzice. Usiadłam z tylu, tata za kierownica, a mama obok niego na miejscu pasażera. Do szpitala było jakieś dwadzieścia minut drogi, które spędziliśmy w całkowitej ciszy. Nikt nic nie mówił, nie grało nawet radio. Wróciłam pamięcią do wydarzeń z tego feralnego, czerwcowego dnia...


- Hej, Cassie. Chodźmy do tej drugiej galerii. Proszeeee - Sophie mówiła błagalnym głosem, ale nie przestawała się śmiać.
- A nie możemy zostać tu?
- Nie. Tam jest więcej fajnych sklepów. No chodźmy tam, przecież nic nam się nie stanie!
- No dobra... - uległam. Wyszłyśmy z budynku i już miałyśmy przechodzić przez ulice, kiedy jakiś wariat uderzył we mnie i w Soph.


    Oczywiście głupi ma szczęście. Mi nic się nie stało, no może oprócz kilku stłuczeń i zadrapań. Soph zaś zapadła w śpiączkę i obudziła się własnie dziś. Tak bardzo tęskniłam za rozmowami z moją młodszą kuzynką. Od zawsze traktowałam ja jak siostrę. To okropne z mojej strony. W ogóle jej nie odwiedzałam. Nie mogłam patrzeć na nią w takim stanie. Mam nadzieje, ze mi wybaczy...
    Zaparkowaliśmy pod szpitalem. Wyszłam z samochodu i wbiegłam do budynku. Nacisnęłam guzik przywołujący windę. Gdy winda przyjechała na parter dołączyli do mnie rodzice i razem weszliśmy do środka. Wysiedliśmy, a ja puściłam się biegiem do sali, w której leżała Soph.
- Cześć. - przywitała mnie z uśmiechem kuzynka. Siedziała oparta o poduszki. Podbiegłam do niej i przytuliłam ja.
- Tęskniłam. - łzy zaczęły mi cieknąc po policzkach. Sophie pogłaskała mnie po głowie.
- Nie płacz, przecież nic mi nie jest. - podniosła moja głowę tak, bym na nią spojrzała. - Dobrze, ze przyszłaś. Mama własnie pojechała.
- Przepraszam.
- Za co?
- Nie odwiedzałam Cie... Nie potrafiłam patrzeć na ciebie w takim stanie.
- Nie przejmuj się. Ważne, ze teraz tu jesteś.
- Myślałam, ze już Cie nigdy nie zobaczę...
- Głupiutka jesteś. Przecież nie zostawiłabym Cię na zawsze. - w tej chwili do sali weszli moi rodzice. - Cześć ciociu, wujku.
- Dobrze się czujesz maleńka? - mama usiadła na krześle kolo łóżka i złapała swoja siostrzenice za rękę.
- Tak. Tylko czuje się trochę zmęczona.
- Strasznie schudłaś. - dorzucił mój tata.
- Steven, ona spala przez piec miesięcy...
- Fakt. Cassie choć. Dajmy jej odpocząć. - ojciec położył mi rękę na ramieniu.
- Ja tu zostaje. Możecie jechać beze mnie.
- Cassie... - zaczęła mama.
- Powiedziałam, że tu zostaje. - przerwałam jej.
- Idź odpocząć, siostrzyczko. - dorzuciła Soph.
- Powiedziałam, ze tu zostaje. - powtórzyłam - Nie będę nic mówić wiec możesz spać.
- Wujku, ciociu, Cassie nie będzie mi przeszkadzać, może zostać.
- Proszę Sophie. - mama podała jej torebkę. - Twój prezent urodzinowy. Wszystkiego najlepszego. - mama pocałowała ja w policzek i wstała. - Chodź Steven, pozwólmy się im sobą nacieszyć.
- Jak chcesz, Zoe. - wyszli z sali. Zostałyśmy same.
- Cassie, wyglądasz okropnie. - zaśmiała się młoda.
- Odczep się. Dopiero co się obudziłaś, a już mi dogadujesz?
- Mhm. Mów, co się działo kiedy spalam.
- Mam chłopaka. A tak to wszystko po staremu.
- Masz... co? Panno Flemming. Czy ja się nie przesłyszałam? Zawarłaś z kimś znajomość? Do tego ta osoba jest twoim chłopakiem? Co się stało z moją kuzynką? - zrobiła smutna minę.
- Nie wiem. To przez Jen i Rona. Oni go przygarnęli wiec musiałam go zaakceptować, aż w końcu go polubiłam. No i tak jakoś wyszło że jesteśmy razem... - zaśmiała się. - Nie śmiej się ze mnie.
- Oh, Cassie... Mówiłam Ci już, ze jesteś głupiutka?
- Tak.
- To dobrze. Na prawdę aż tak schudłam?
- No trochę... Bardzo.
- Kup mi coś jutro. Nie wierze w gust mojej mamy. Wole żebyś ty mi coś kupiła. Bo w starych rzeczach się chyba utopię...
- Chyba tak. Kiedy wychodzisz?
- Nie wiem.
- Idź spać. Zostanę tu.
- Nie chcesz już ze mną rozmawiać?
- Chcę. Ale mówiłaś, ze jesteś zmęczona.
- Niech Ci będzie. Dobranoc. - poprawiła sobie poduszkę i odwróciła się ode mnie.
- Dobranoc.
    Gdy zasnęła, udałam się do toalety. Rzeczywiście wyglądałam okropnie. Tusz całkowicie spłynął mi na policzki. Wzięłam ręcznik papierowy, delikatnie go zmoczyłam i wytarłam twarz. Po drodze kupiłam sobie gorąca czekoladę. Wróciłam do sali, usiadłam w fotelu w rogu i zaczęłam sączyć napój.

    Poczuła, jak ktoś mną potrząsał.
- Cassie. Nie idziesz do szkoły? - Soph stała kolo mnie opierając się o fotel i potrząsała mną.
- Nie. Zostaje. A ty wracaj do łóżka.
- Czuje się dobrze. A ty powinnaś iść do szkoły.
- Iść to ja mogę ewentualnie do sklepu. Chcesz coś może?
- Tak. Chce pidżamę, która nie będzie mi zlatywać z tyłka. I coś słodkiego. Dasz rade?
- Dam. Zaraz wrócę. A ty się z powrotem połóż.
- Tak jest, kapitanie. - wróciła do łóżka. Uśmiechnęłam się i wyszłam.
    Sklep był kilka ulic od szpitala. Weszłam do środka. Kupiłam Sophie jej ulubione żelki i owoce. Nie za bardzo wiedziałam, co i czy w ogóle może już jeść. Następnie udałam się do sklepu z ubraniami. Wzięłam pierwsze spodnie i bluzkę, które wpadły mi w oko i do tego pidżamę. Sophie wie, że nie lubię chodzić po sklepach, więc powinno ucieszyć ją nawet to. Zapłaciłam za ubrania i ruszyłam w drogę powrotna. Gdy weszłam do sali, Soph nie była sama. Przyjechała do niej mama.
- Dzień dobry ciociu. - przywitałam się z nią - Mam wyjść?
- Zostań. Nie miałam okazji Cie przeprosić. Nie przychodziłaś do nas ani nie bywałaś tutaj. Niepotrzebnie wtedy na ciebie nakrzyczałam. Przepraszam Cassie, to nie była twoja wina. - podeszła i przytuliła mnie.
- Mhm. - wyślizgnęłam się z jej uścisku i podeszłam do łóżka. Podałam młodej reklamówkę z ubraniami, a druga położyłam na szafce obok jej łóżka.
- Wow! To jest świetne! - przyglądała się z zachwytem bluzce - Cassie, dziękuję. - uśmiechnęła się do mnie przymilnie.
- Tu masz żelki i owoce. Nie wiem czy możesz to jeść... Ale nie za bardzo wiedziałam co Ci kupić... - usiadłam na skraju jej łóżka.
- Może ja zostawię was same... - powiedziała ciotka i skierowała się w stronę drzwi.
- Nie trzeb...
- Dzięki mamo. - przerwała mi kuzynka. Kobieta wyszła i ponownie zostałyśmy same. - Podobno w sobotę mnie wypuszczą. Przedstawisz mi... Właściwie jak nazywa się twój chłopak? - zaśmiała się.
- Alex. Ma na imię Alex.
- Ładnie. Jest przystojny?
- Tak... Chyba tak.
- Cassie! - burknęła.
- Sama ocenisz. Chciałabyś się może spotkać z Jen i Ronem? Oni tez za tobą tęsknili...
- W sumie, to nie jest zły pomysł. Ale to jak już stąd wyjdę. Nie mogą mnie przecież zobaczyć w takim stanie - wyszczerzyła się.
- Zawsze jesteś śliczna. - uśmiechnęłam się do niej ciepło - Chcesz się przebrać w ta pidżamę?
- Tak. Mam już dość tej.
- Pomoc Ci?
- Nie. Dam rade sama. Nie rób ze mnie takiej niedołęgi...
- Byłaś w śpiączce pięć miesięcy. Mam do tego prawo.
- Nie masz.
- Mam.
- Nie.
- Tak.
   Obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Cholernie tęskniłam za tymi naszymi bezsensownymi kłótniami o nic. Sophie przebrała się w pidżamę i wróciła do łóżka. Pielęgniarka pozwoliła jej zjeść tylko i wyłącznie banana. Ja zaś wzięłam sobie jabłko. Po południu wpadłam na chwile do domu, żeby wziąć prysznic i zabrać jakieś książki dla Soph. Jeszcze przed szóstą byłam z powrotem w szpitalu. Dziś Soph czuła się lepiej niż wczoraj. Mogłyśmy dłużej pogadać. Wieczorem ze szpitala odebrała mnie mama. Tym razem młoda nalegała żebym wróciła do domu i odpoczęła. Tak też zrobiłam.
    Az do soboty cale dnie przesiadywałam w szpitalu. Nasi rodzice postanowili, ze Soph na razie pomieszka u nas - moja mama miała akurat wolne, a cioci nie łatwo byłoby takowe załatwić.
    Cale te trzy dni mój telefon przeleżał w torbie. Wyciągnęłam aparat i podłączyłam do ładowarki. Gdy go włączyłam na ekranie wyświetliło się 137 nieodebranych połączeń i 58 wiadomości, z czego większość od Alexa.



____________________________________________

No hej ^^
Jak wam się podoba 13 i mam nadzieje, nie pechowy rozdział? ;3
Zapraszam do wyrażania swojej opinii na ten temat w komentarzach. 
Do obserwowania bloga też zapraszam. Fajnie wiedzieć, że ktoś to czyta.
Wszystkich, którzy to czytają, proszę o pozostawienie komentarza, chociażby zwykłej buźki oraz do głosowania w ankietach, które są tam gdzie po prawej pod buttonami.

No i mam do was takie pytanie. Co powiecie na to, by jeden rozdział był z perspektywy Alexa? Piszcie w komentarzach.

No to żegnam się z wami i do następnego rozdziału ^^

PS. Zostawiajcie linki do swoich blogów zakładce SPAM ^^

16 komentarzy:

  1. Chyba skomentuje to pierwsza. Nieważne. Już polubiłam Sophie. Jest genialna. Nie moge się doczekać, aż wyjdzie ze szpitala. Mam nadzieje, że Alex ją miło przyjmie albo... zakocha się w niej xD Dobra wiem, że nie chcesz wysłuchiwać moich pomysłów więc kończe ten kom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alex jest wierny Cassie, przykto mi xD
      Chociaz fakt, polubi Soph. ^^

      Usuń
    2. Albo to niech Sophie zakocha się w Alexsie i będzie to ukrywać. I jak kiedyś alez pokłóci się z Cassie to Sophie wyzna mu swoje uczucie

      Usuń
    3. O nie nie nie nie nie xD
      Sophie ma inny gust... xD

      Usuń
    4. Powiem tyle: ona nie bedzie podrywac zajetych facetow xD
      O ile wgl bedzie kogokolwiek podrywac.

      Usuń
  2. ŚWIETNY, ŚWIETNY i jeszcze raz ŚWIIETNY ! :3 Już nie umiem się doczekać następnego. Pisaj szybko bo umrę z ciekawości ;--; :) Haha nie zdziwiłabym się gdyby Sophie podrywała Alexa... w sumie nie chciałabym tego, ale byłoby ciekawie .. hmm zazdrosna Cassie xddd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz Ci mowilam co sadze na temat twojego komentarza xD
      Wal sie z tym podrywaniem xD
      I tez wspominalam, co zrobie jesli tak dalej bedzie xD

      Usuń
  3. No i znowu fajny rozdział. Moja ciekawość zaspokojona bo ostatnio zastanawiałem się kim jest Sophie. Teraz gdy wiem, nie pozostaje nic tylko czekać na nowe rozdziały :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam napisane kolejne dwa wiec nie powinno byc zadnych przerw a rozdzial powienien sie pojawic w niedziele ^^

      Usuń
  4. kiedyś też pisałam opowiadania, ale teraz pisze wiersze są one na moim blogu w linkach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie pozostawilas linka do bloga i wolalabym, zebys zrobila to w zakladce "spam" ;)

      Usuń
  5. Suuper rozdział *-*
    Sophie sprawia miłe wrażenie. Mam nadzieję, że coś zrobi jak wyjdzie z tego szpitala. No nie wiem, coś takie co zdenerwuje Cassie XD okej, nie wracaj uwagi xd
    WENY WENY WENY WENY WENY (:
    Pozdrawiam
    Nieoficjalna :3
    P.S. Pojawił się nowy rozdział u mnie ; )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sophie pozostanie na stale, jesli mialoby Cie to ucieczyc xD
      No, moze cos zrobi. Chociaz jeszcze nie wiem.
      Dziekuje i wzajemnie, wena jest bardzo potrzebna do zycia xD
      W niedziele pojawi sie nowy tutaj, ale jakby vo moge jeszcze Ci przypomniec ;)

      Usuń
  6. Znowu piszę późno! Przepraszam! Wybacz mi, błagam! Po tym tygodniu mam już luz i będę szybko komentować! :'(
    Rozdział cudny! Podnosi na duchu i już polubiłam tę Sophie (o której nie pamiętałam ;P)
    Mam pytanie. Ile ona ma właściwie lat?
    Tyle nieodebranych połączeń i SMS-ów? Mnie by koleżanki zabiły, gdybym tyle nie odpowiadała ;P

    Pozdrawiam, weny życzę, czekam na next i przepraszam, że taki króciutki kom. wyszedł,
    Spite

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cassie zla wszyscy sa na nia wsciekli, a Jen niemalże rzuci sie na nia z piesciami, ale to potem xD
      Sophie owszem, jest fajna. Poczatkowo miala byc starsza, duuzo starsza. Ale wyszlo na to, ze jest o rok mlodsza od naszej ukochanej paczki xD
      No dobrze wybaczam Ci. Wazne ze w ogole znalazlas czas, zeby pozostawic komentarz ^^
      Ja towniez zycze Ci weny (bo tez piszesz o ile dobrze pamietam) i w ogole wszystkiego potrzebnego do pisania xD

      Usuń